Duch w dom

Leszek traci chałturę, która w istotnym stopniu wspomagała budżet rodzinny, Pan Stefan, właściciel osiedlowego sklepiku, nie dostaje zgody na sprzedaż alkoholu w restauracyjce, zaś duch teściowej popada w depresję. Pan Stefan nieoczekiwanie uzyskuje pomoc od pana Kazimierza, uważanego powszechnie za gangstera na emeryturze. Ponieważ jednak urzędnicy na skutek wielu głośnych prowokacji boją się wziąć łapówki, potrzebny jest w tej sprawie udział sąsiada dentysty, wciągniętego do spisku. Pozornie najlepiej radzi sobie ze swoim kłopotem Leszek, który otrzymuje intratną propozycję grania w domu weselnym. Jako filharmonik cierpi, bo musi się nauczyć utworów popularnych na weselach, ale za to wynagrodzenie wielokrotnie przewyższa filharmonijne standardy. Niestety, ogromnym minusem jest konieczność spełniania toastów za państwa młodych. Po drugim weselu Leszek przysięga żonie, że nie weźmie do ust alkoholu. Żle się to dla niego kończy, ponieważ bracia panny młodej nie mogą mu wybaczyć takiego afrontu. Teściowej mija depresja, bo wreszcie ma się o kogo martwić. Tylko biedny Leszek, zaproszony na otwarcie restauracyjki pana Stefana, znowu słyszy przeklęte słowa: "z takiej okazji się pan nie napije?"