W PRL-u

W PRL ciągle przeprowadzano jakieś akcje. Obok inicjatyw niewątpliwie potrzebnych jak różne inicjatywy promujące zdrowie, szczepienia, honorowe krwiodawstwo i higienę, to wiele innych akcji sprawiało wrażenie jakby ze zwykłych spraw, które po prostu występowały w życiu stale i należałoby je rozwiązywać systemowo z powodu tegoż właśnie systemu wymagały działań w sposób charakterystyczny dla sytuacji kryzysowych. Taką była na przykład akcja „Każdy kłos na wagę złota” przeprowadzana corocznie w okresie letnich żniw. Zresztą same żniwa nie były żniwami, lecz akcją żniwną (lub też kampanią żniwną), co też sprawiało wrażenie jakby żniwa były walką z jakąś klęską, a nie finałem mozolnej, ale odpowiedzialnej pracy rolników. Oczywiście, to był okres, który wymagał wzmożenia prac, ale ze względu na swoją cykliczność nie mógł być jakimś zaskoczeniem. Tak samo było z innymi akcjami. Nie można było zorganizować systemowo właściwego sposobu dostarczania dodatkowego pożywienia dzieciom w szkołach, organizowano akcję mleczną w placówkach w szkołach. Organizowano akcje sadzenia drzew, przechodzenia przez jezdnię, zbierania makulatury, a nawet remontowania torów tramwajowych. Organizowanie akcji sprawiało wrażenie, że coś się w PRL robi. Akcje były więc centralne (ogólnopolskie) i skierowane do różnych środowiskowych. Władza lubiła je organizować. Sprawiało to wrażenie, że spełnia się różne oczekiwania społeczeństwa. Bo za akcją szła przede wszystkim cała kampania propagandowa. A i na niższych szczeblach władzy lubiano akcje, zawsze to lepiej wyglądało w systemie sprawozdawczości. Lepiej pochwalić się przeprowadzeniem jakiejś akcji, która się spełnia sama w działaniach propagandowych niż rozwiązywać rzeczywiste problemy społeczne.