Szerokie tory
Reportaż o kijowskich harleyowcach. Ich kluby zaczęły powstawać na Ukrainie dopiero kilka lat temu, bo w czasach radzieckich istnienie jakichkolwiek grup nieformalnych było niemożliwe. Bohater reportażu ma 38 lat. Z wykształcenia jest filologiem, prowadzi własną firmę poligraficzną, ale większość czasu poświęca klubowi, bo bycie tzw. bikerem oznacza styl życia, a nie tylko zamiłowanie do szybkich motocykli. Członkowie klubu żyją według ściśle określonych zasad (także moralnych – bardzo konserwatywnych i prawicowych) i są bezwzględnie podporządkowani szefowi organizacji (dyscyplina jest jedną z czołowych zasad).
Tworzą swój zamknięty świat, do którego wpuszczają tylko osoby wybrane przez siebie. Jak sami mówią, klub stanowi namiastkę społeczności zbudowanej według zasad i ideałów, które im odpowiadają (w odróżnieniu od państwa, na które – jak twierdzą – nie mają wpływu). Kamera towarzyszy bohaterowi w domu, w czasie spotkań z innymi harleyowcami, na cmentarzu, gdzie leżą koledzy, którzy zginęli w czasie wypadków, w cerkwi i w łaźni.