Okrasa łamie przepisy
W dzisiejszych czasach, gdy nasz obiad podzielony jest na dania takie jak zupa, drugie, deser, często jakaś przystawka, trudno nam sobie wyobrazić posiłki naszych przodków, które wyglądały zupełnie inaczej. Nikt nie bawił się w gotowanie zupy, kartofli, smażenie mięsa czy przyrządzenie sałatki, wszystko w osobnych naczyniach. Z wyjątkiem świątecznych okazji, nawet na dworach możnych, a cóż dopiero w chłopskiej chacie, codzienne potrawy przygotowywano w jednym naczyniu, czyli mówiąc wprost warzono je w jednym kotle. Słowem w dawnej Polsce królowały raczej dania jednogarnkowe. W zależności od zamożności domu były one bardzo proste lub bardziej wymyślne, bogate w zamorskie składniki i korzenie. Do dziś w kuchni niemieckiej znane są takie potrawy typu eintopf, ale przecież w podobny sposób jadano także w naszym kraju. Do tej tradycji warto wracać, bo przecież uwarzenie sobie całego obiadu w jednym kociołku jest na pewno bardziej oszczędne, a jednocześnie rezultat takiego gotowania może być bardzo interesujący i smakowity. Co postara się udowodnić Karol. Pierwszą propozycją będą przygotowane w kociołku na ogniu skrzydełka drobiowe. Drugą będą gęsta zupa rybna wzbogacona wędzonym pstrągiem. A trzecią będzie zębacz zapiekany z fasolką szparagową. Będzie więc kociołek skrzydlaty, rybny i zębaty. Jak będą wyglądać takie potrawy?