Kuchnia dwudziestolecia
Wykwintne restauracje zaspokajały podniebienia elit. Przybytki, które odwiedzali ci, którzy do elity się nie zaliczali i dania w nich podawane to bohaterowie tego odcinka programu. Śniadaniem szerokich mas, ale nie tylko, była w latach międzywojennych kajzerka z serdelkiem. Bezkonkurencyjne były serdelki i kotlety wieprzowe podawane pod Ryjkiem przy Marszałkowskiej 42. Właściwie nie był to bar, lecz wędliniarnia prowadzona przez mistrza cechowego Jana Jabłońskiego. Nazwa wzięła się od szyldu nad wejściem – świńskiego łba. Można było zamówić też golonkę, gorące serdelki lub parówkę i szynkę „z łezką”. Smakosze do baru zaglądali by zjeść raki gotowane w koprze. Najwytrawniejsi smakosze chętnie odwiedzali też żydowskie restauracje w rodzaju Herszfinkla w pasażu Simonsa przy Długiej, gdzie do pejsachówki podawano gęsie skwarki. O tamtych klimatach przypomni przepis na żołądki na gęsto. W robotniczych barach Pragi, Czerniakowa, Woli czy Powązek zamawiało się „mikadki”, czyli 50 ml kieliszki wódki, a do niej „katolika” czyli śledzia ulika. Uliczne jadłodajnie i oferowane przez obnośnych sprzedawców pyzy i garmażeria, ciepłe dania ze słoików, stragany na kółkach, zimne kuchnie jatek i handelki na tyłach sklepów dziś już nie istnieją, choć w dwudziestoleciu były nieodłącznym elementem warszawskiej i polskiej gastronomii. Nadal jednak symbolem warszawskiego Różyca pozostały pyzy. I w tym odcinku programu będzie o tym jak je zrobić.