Ocaleni

Już od młodości pił destrukcyjnie, a mimo to dobrze funkcjonował zawodowo i towarzysko. Wszędzie było go pełno. Załatwiał mnóstwo rzeczy, zarabiał duże pieniądze, a przy tym pił dużo i często. Mógł pić do trzeciej nad ranem, potem wylewał wiadro wody na głowę i szedł do pracy na szóstą. Ludzie padali, a on pił dalej. To, że wypijał 2 litry i nikt go nie nosił, sprawiało, że czuł dumę. Żył dewizą - życie krótkie, lecz wesołe. Dzisiaj Kazimierz Galicz żyje trzeźwo i pięknie. Opowiada o swojej drodze do życia w trzeźwości.