Alarm!
Ta historia brzmi jak scenariusz jakiegoś kiepskiego horroru, ale niestety jest prawdziwa. Inspektorzy weterynaryjni, którzy przyjechali do gospodarstwa w Miłoszowie na Dolnym Śląsku nie wierzyli w to co widzą. Zwierzęta były wygłodzone do tego stopnia, że pożerały się nawzajem, inne martwe, po obejściu porozrzucane szczątki, a wśród tego biegające małe dzieci.
W drugiej części programu historia mężczyzny, którego z ofiary uczyniono winowajcą. Ten dzień kucharz z Legnicy zapamięta do końca życia. Podczas wymiany butli z gazem doszło do wybuchu. To cud, że nikt nie zginął.